Strony

piątek, 23 maja 2014

Rozdział 9

Emily

 Widziałam Riker’a jak wychodzi ze szkoły. Wzięłam głęboki wdech i podeszłam do niego.
- Musimy pogadać... - Powiedziałam poważnym tonem.
Nie wiem czemu takim, po prostu tak jakoś wyszło.
- Dobrze... To może u mnie w domu?
- Nie... lepiej chodźmy do parku.
- Okey... Jak wolisz.
Poszliśmy do tego parku. Usiedliśmy na jednej z ławek.
- To coś poważnego? – zapytał nieco zmartwiony.
- Dla mnie tak... bo to o mnie chodzi.
- To słucham. – spojrzał się na mnie wymownie.
Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam mówić.
- Wie tylko o tym Ola... ale też powinieneś wiedzieć... Choruję na depresję... od dzieciństwa
- I co?... Myślałaś że ucieknę z krzykiem?
- Nie... Choruję przez mojego ojca... Po za tym... miałam kiedyś kolegę… miał na imię Andy... Nie mógł zrozumieć dlaczego trzymam wszystkich na dystans, a jak mu wytłumaczyłam... on wyzwał mnie od wariatek i zerwał ze mną kontakt... Wtedy jeszcze bardziej zamknęłam się w sobie.
- Ale ja taki nie jestem...
- Wiem... Trzymałam cię dziś na dystans bo inaczej nie mogłam...
- Ja to rozumiem.
Odważyłam się po raz kolejny i spojrzałam na niego.
On się tylko uśmiechał. Jaki ma słodki uśmiech....
- Mało osób chce mieć taki problem na głowie. - Powiedziałam do niego.
- Jaki problem?! – wydał się nieco oburzony moimi słowami.
- Nie, nie ważne... Mogę mieć do ciebie prośbę ?
- Oczywiście.
- Możesz zrobić to co chciałeś na przerwie. – powiedziałam nieśmiało.
- A chcesz tego?
- Tak-  Powiedziałam cichutko.
Po tych słowach zaczął zbliżać swoją twarz do mojej.
Ja się nie opierałam. Na prawdę tego chciałam.
Po paru minutach zaczął dzwonić telefon.
Oderwałam się od Riker’a i odebrałam.
- Halo?
- Stoję przed ich domem... Mam wejść czy nie? - odezwał się głos w słuchawce.
- Wejdź. Zaufaj mi. – Powiedziałam pewnym siebie głosem. - Na pewno będzie dobrze - Dodałam pośpiesznie.
- A jak tam u ciebie?
- Świetnie… Miałaś racje. - Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Zawsze mam - powiedziała zwycięsko moja siostra.
- Tak, tak miałaś racje, a teraz ja mam racje. Masz tam wejść.
- Ale tak sama??
- Musicie pogadać szczerze... lepiej bez świadków.
- Ale to nic takiego...
- Ty, bo zaraz jak tam do ciebie pójdę i tak cię kopnę w du… - Nie zdążyłam powiedzieć, bo mi przerwała.
- Dobra, idę! Ale jak mu wybiję zęby to będzie twoja wina!
- Biorę to na siebie. Powodzenia!
- Pa...
Rozłączyłam się i zaśmiałam lekko. Mam nadziej, że Rossowi zębów nie trzeba będzie wstawiać.
- Coś się między nimi stało?
- Tego nie wiem, ale będą się godzić u was w domu. Lepiej tam na razie nie idź
- Godzić? Uważasz że twoja siostra będzie chciała się z nim godzić??
- Mam taką nadzieję - Spojrzałam na niego.


Ross

Siedziałem sobie spokojnie przed telewizorem aż usłyszałem dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć i nie wierzyłem własnym oczom.
- Ola?
- H-hey... - Powiedziała cichutko.
- Co się do mnie sprowadza? Emily tu nie ma.
- Wiem... Chciałam pogadać... I przeprosić - zaraz po wypowiedzianych słowach kichnęła.
- Wejdź do środka to pogadamy. - Zaprosiłem ją do domu. Zdjęła kurtkę i buty. Weszliśmy do salonu.
- A więc... Przepraszam. Trochę za ostro zareagowałam - powiedziała pociągając nosem.
- Spoko, przecież nic się nie stało. Jednak nie mogę zrozumieć, czemu ty i twoja siostra tak boicie się ludzi
- To nie tak! Po prostu... Nie mogę się przyzwyczaić do tej sytuacji... Do tego uczucia które przy tobie czuję, i do tego co mi powiedziałeś... To dla mnie coś zupełnie nowego i niezrozumiałego... - Widać było że jest nieco zmieszana.
- A twoja siostra? Co ona tak każdego się boi?- Tego też byłem ciekaw.
- Nieważne... Chyba teraz o niej nie gadamy. A to dosyć osobista sprawa.
- Niech będzie i tak. Więc…Co teraz?
- No... Nie wiem. Ja ci tylko wyjaśniłam to co chciałeś wiedzieć.
- Dobra… Czyli kumple?
- Czekaj... Najpierw mnie całujesz i mówisz mi że mnie kochasz a teraz mówisz mi że chcesz się kumplować?!
- A coś innego zostało?
- A chcesz dostać w zęby??
- Ej! Jesteś w moim domu, więc sobie nie pozwalaj. - Zwróciłem jej uwagę.
- Ty też sobie nie pozwalaj na takie teksty. Wkurzyłeś mnie...
- Fajnie! Więc jaką chcesz żebym mieli relację. No słucham!
- Wiesz co? Może lepiej będzie jeśli teraz wyjdę!
- Jeśli chcesz to bardzo proszę!
- Tak, bardzo! - No i wyszła...
Wzruszyłem ramionami. Naprawdę dość miałem jej tych humorów.

***
Hey, jest rozdział jak obiecałam, mam nadzieję, że tydzień na czekanie to nie jest aż tak długo xD
Mam nadzieję, że może być i proszę o komentarze, jeśli ktokolwiek to czyta, bo motywują one bardzo do pisania! ;D

~Refive ;*

piątek, 16 maja 2014

Rozdział 8

Byłam... nieźle zaskoczona. No może i jest miły, ładny i uroczy, ale to nie upoważnia go do TAKICH rzeczy!
Szybko się oderwałam. Spojrzałam mu głęboko w oczy po czym dałam mu z liścia.
- Nie pozwalaj sobie. - Powiedziałam do niego.
- Ale co ja takiego zrobiłem?
- Pocałowałeś mnie?

- No ale za co mnie uderzyłaś? To bolało...
- Złapał się za policzek.
- No właśnie za to kretynie! - krzyknęłam na niego.  Mam nadzieje, że nie obudziłam Em.
- No przepraszam, że cię kocham...
- Że sorry co?
- To co słyszałaś.
- Że ty mnie, że co, że co? - No przepraszam ale jak mi chłopak takie bzdury wygaduje to mam prawo się trochę zdziwić...
- Spadam stąd. - zeskoczył z balkonu i pobiegł w nieznanym mi kierunku.
- Czekaj! Ross!!! - krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam z balkonu, ale on już nie wrócił.
Poszłam do salonu, ale nikogo nie było. Riker też wyszedł.
- Dobra... idę spać, jutro do szkoły… - powiedziałam do siebie po czym położyłam się na kanapie i szybko zasnęłam.
Rano obudziłam się pierwsza. Poszłam do pokoju mojej siostry. Spała bardzo głęboko.
- Emily! Do cholery jasnej obudź się!
- Dobra, ale nie krzycz tak... - powiedziała zaspana.
Wstała i poszła do łazienki. Była jeszcze w domu pół godziny, a potem wyszła do szkoły.
Ja miałam dzisiaj na dziewiątą do szkoły. Ale... tam będzie Ross...
Może Em mnie nie zabije jak jeden dzień nie pójdę do szkoły.
Nie chciałam się z nim widzieć... nie mogłam... a unikanie go nic by nie dało bo przecież chodzimy do jednej klasy.
Nie poszłam do szkoły. Później będę się tłumaczyć siostrze.

Emily

Kiedy skończyła się pierwsza lekcja, zdziwiona stwierdziłam że nie widzę nigdzie mojej siostry. Riker powiedział, że Ross'a także nie może znaleźć.
- Coś jest na rzeczy... - zaczęłam się zastanawiać.
Pomyślałam, że coś musiało się między nimi stać. Siedziałam sobie spokojnie na ławce, aż pojawił się Riker. Po wczorajszym dziwnie się czułam w jego towarzystwie.
- No ale co? Nie widziałem nic podejrzanego... po tym jak poszłaś na spacer nie wydarzyło się nic podejrzanego, tylko trochę się pokłócili o ciebie, ale nie aż tak żeby nie pojawić się w szkole...
- Później pogadam z Olą - Miałam spuszczoną głowę.
- Ty też wyglądasz na jakąś przygnębioną...
- Co? Ja? Nie. - Powiedziałam szybko. Pogorszyłam tylko sprawę
- Jasne...
Odważyłam się, podniosłam głowę i spojrzałam na niego.
Zaczął przybliżać swoją twarz do mojej.
Byłam nieco zmieszana.
- Nie w szkole - Szepnęłam do niego.
- Przepraszam... nie mogę się powstrzymać...
Spojrzałam po raz kolejny na niego.
Aż nagle zadzwonił dzwonek wiszący zaraz nad nami
Zabrałam torbę i poszłam do sali biologicznej.
Blondyn szedł zaraz za mną.
Zajęliśmy swoje miejsca, a nauczycielka zaczęła prowadzić lekcje, lecz przez całe 45 minut nie mogłam się na niej skupić.
Ciągle myślałam o scenie z przerwy...
Czy ja tego chciałam? Chyba tak... Nawet bardzo. Aż za bardzo.
Ponownie zadzwonił dzwonek. Spakowałam swoje książki i wyszłam.
- Zaczekaj! - usłyszałam głos z tyłu.
Odwróciłam się mechanicznie do tyłu.
Ujrzałam mojego blondwłosego przyjaciela.
Znowu to dziwnie uczucie, które ściskało mnie w żołądku.
- Przepraszam za to na przerwie…
-Daj spokój, nic się nie stało - Ponownie spojrzałam w jego oczy. Mój błąd.
- Na pewno?
-T-tak- Zająkałam się. Boże, co teraz, co teraz? Zaraz wpadnę...
-Zaraz będzie dzwonek chodźmy lepiej na lekcje. - Wymyśliłam szybko.
- Przecież teraz jest dwudziestominutówka.
- Poważnie? - No to teraz już po mnie. Długa przerwa...
- Chodźmy gdzieś usiąść.
Zauważył, że coś jest nie tak. No dobra, co będzie, to będzie. W końcu raz się żyje.
- Nic ci nie jest? Wyglądasz blado... - boże, dlaczego on jest taki troskliwy??
- Nie, tak... znaczy, nic mi nie jest.
- Nie wiem czy mam ci uwierzyć.
- To już jak uważasz. - Po raz kolejny zrobiłam z siebie idiotkę. A to wszystko dla tego, że boję się swoich uczuć.

Ola

 - Kurde... nudzi mi się… co mam robić... Wiem! wejdę na facebooka! - powiedziałam po czym usiadłam na łóżku z laptopem. Po chwili już byłam na stronie społecznościowej. Szybko jednak zrezygnowałam z mojego pomysłu, ponieważ pewien blondyn chyba też wpadł na ten sam pomysł.
- Chwila, chwila... to on tez nie poszedł do szkoły?!
Super! Po prostu super! Czujecie ten sarkazm w moim głosie?
Przez niego będę musiała nadrabiać caały dzień! i W dodatku nie mam co robić... może wyjdę na spacer? Albo na zakupy? Niee, nie lubię zakupów...
Jeszcze czeka mnie rozmowa z Em. Mam nadzieje, ze będzie łagodna.
Hmmm... co by tu porobić w taki nudny dzień...
Nagle drzwi do domu otworzyły się. Do domu weszła zdyszana Emily.
- A co ty tu robisz? - Powiedziałam do niej . - Długo by opowiadać. Musisz mi pomóc.- Powiedziała poważnie
- Tak!! Na reszcie jakaś robota! Gadaj co się stało!
- Chodzi o mnie i o Riker’a.
- Nareszcie! Jesteście parą!!
- Nie. Nie jesteśmy…
- To czemu zakłócasz mój spokój??
-Ok… Lubię go, tak? Ale jest problem...
- Nie ma problemu! Ty go lubisz! On cię lubi! Będę druhną! Chrzestną też! Mamy powody do świętowaniaa!!
- Pamiętasz co się działo z Andy'm? Zwiał jak tylko dowiedział się, że mam depresje. Nie chce tego znowu.
- Czym ty się kobito przejmujesz?? Przecież jesteś w trakcie leczenia.
- Tu nie chodzi o leczenie. Andy nie chciał mieć nic wspólnego ze mną, przez depresje. A co jeśli Riker też nie chce mieć takich problemów?
- Nie wygląda na takiego...
- Powinnam z nim szczerze pogadać?
- Myślę, że tak.
- Spróbuję! A czemu ciebie nie było w szkole?
- Źle się czułam.
- Na pewno? Ross’a też nie było.
- Tak... kręciło mi się w głowie...
- Niech będzie i tak. To zadzwonić do niego jak będzie przerwa?
- Jak chcesz. Ale może lepiej się spotkać?
- Masz rację…Pójdę do niego... Może zerwie się z lekcji... Idę. - Wstała i poszła w kierunku drzwi.
- A co ze mną? Już mi lepiej!
- Idź do Rossa albo umów się z koleżanką z klasy. A przede wszystkim trzymaj za mnie kciuku
- Nie mam koleżanek...
- To idź do Rossa! Jak się z nim pokłóciłaś to jest dobry moment żeby się pogodzić -Pocałowała mnie w policzek i wyszła. Mam nadzieje, że jej się uda.
- Nie, nie pójdę do niego, nie ma mowy...

10 min później

- Kretynka... po co ja tu przyszłam?! - spojrzałam na dom Lynchów.
Przemogłam się i zapukałam.

***
Tada... taak, tandetny jak zwykle, ale jest...
Sprawdziłam go nawet sprintem xD Ale już dzisiaj więcej nie da rady :c
Mam nadzieję, że ujdzie i że zostawicie po sobie jakiś ślad w postaci koma ;*

~Refive

Rozdział 7

- Ehh... ja już jej całkiem nie ogarniam... - powiedziała zrezygnowana szatynka.
- A kto ją tam ogarnie. - Powiedziałem i od razu zarobiłem w ramię od Oli.
- Kiedyś dogadywałyśmy się wyśmienicie... ale od waszego pojawienia się wszystko się zmieniło - obdarowała mnie morderczym spojrzeniem.
- A niby dlaczego to nasza wina?? Może okres jej się zbliża - Dostało mi się jeszcze bardziej. No za co?
- Kretyn. - powiedziała tylko i zaczęła się kierować w stronę domu.
- Oj daj spokój! Moim zdaniem twoja siostra jest dziwna i tyle!!
- Sam jesteś dziwny! - krzyknęła zaraz przed wejściem do budynku.
A potem już jej nie było, bo weszła do środka.
Przyszła chyba pora i na nas.
-To chodźmy -  Zwróciłem się do Riker'a.
- Mamy tak Em zostawić samą?
- Poszła gdzieś... Po za tym my jakieś jej nianie?
- Nie, ale martwię się o nią...
- Daj sobie z nią spokój Romeo
- Jestem Rikeo...
- Nie ważne... Idziesz?
- Pójdę jej poszukać.
- Jak chcesz - Powiedziałem i skierowałem się w stronę domu.

Ola

Siedziałam sobie spokojnie w domu. Ross strasznie mnie wkurzył, gdy powiedział, że Emily jest dziwna. Jest normalniejsza od niego. Przynajmniej nikogo nie obraża. I jest moją siostrą.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Poszłam otworzyć i zobaczyłam Emily w towarzystwie Riker'a,
- Jesteście cali mokrzy! - Krzyknęłam przejęta.
- Bo pada deszcz - Powiedzieli oboje.
- No wiem przecież... Wchodźcie!
- Nie, nie będę wam siedział na głowie. Pójdę do siebie - Odezwał się Riker.
- Nie gadaj głupot! Jest ulewa!
- Nie mam wyboru, co?
- Pewnie że masz. Albo zostaniesz albo wystrzelę ci głowę pistoletem - powiedziałam przyjaźnie.
- Ona nie żartuje - Dodała od siebie Emily i poklepała go po ramieniu.
- Dobra... Wolę zostać.
- Idź się przebrać Em - Ona kiwnęła głową i zniknęła w swoim pokoju.
- To... Musimy pogadać Riker.
- O czym? - Zapytał lekko przestraszony.
- Co się tak trzęsiesz?
- Co? Ja? Wcale nie! O co chodzi?
- Chodźmy do mojego pokoju.
Chłopak bez żadnego słowa skierował się za mną. Gdy byliśmy sami, zaczęłam z grubej rury.
- Naszych rodziców tu nie ma, więc ja muszę przeprowadzić tą rozmowę. Jakie masz zamiary wobec mojej siostry?
- Eee... A jakie mam mieć?
- To podstawowe pytanie każdego rodzica, ale... Takiej odpowiedzi to ja się nie spodziewałam.
- Ok.. .Podoba mi się twoja siostra… Tylko jej tego nie mów.
- Wiedziałam!... Ross miał racje!
- Ross??
- Nie ważne!... Powiedzieć jej nie powiem... ale ostrzec cię muszę...  Lepiej dla ciebie będzie,  jeśli ona nie będzie przez ciebie płakać.
- Tak... Domyślam się.
- Bo jeśli ona mi powie,  że cokolwiek jej zrobiłeś to cię załatwię.
Słychać było jak głośno przełyka ślinę.
- No! Skoro już wiesz na czym stoisz... To muszę ci powiedzieć, że chyba masz u niej spore szanse.
- Serio? Bo wiesz... My się już... No ten...
- Tak myślę. Dziwnym trafem gdy o tobie mówię to zawsze się uśmiecha. To chyba coś znaczy.
- Uśmiecha... To dobrze... Bo my się już całowaliśmy...
- Poważnie? A wiesz, że ona jeszcze nigdy się nie całowała?
- No już tak...
- Teraz tak, ale przedtem z nikim się nie całowała. - Wzruszyłam ramionami.
- To takie wzruszające...
- Oj bardzo! Dobra chodź, zobaczymy co z nią.- Wyszliśmy z mojego pokoju. Poszliśmy zobaczyć co z Em. Weszliśmy do jej pokoju, a ona smacznie sobie spała.
- Lepiej jej nie budźmy, będzie zła. - wyszeptał blondyn.
- Zgodzę się z tobą w 100 procentach. - Zamknęłam cicho drzwi.
- Ja też już pójdę spać, dobranoc. - powiedziałam po czym poszłam do swojego pokoju. Po przebraniu w piżamę i położeniu się do łóżka, już miałam zasnąć, aż tu nagle pukanie.
- Co do cholery... - wyszeptałam po czym wstałam z łóżka zaspana. Pukanie powtórzyło się. Tak jakby coś z balkonu. Podeszłam do niego niechętnie po czym otworzyłam drzwi.
Byłam w szoku. Ross stał na moim balkonie! Jak by to powiedziała Emily... What the fuck?
- Co ty tutaj robisz?!  - krzyknęłam zdruzgotana. - A co ważniejsze jak tu się dostałeś?? - Dodałam szybko.
- Normalnie. Drzewem. - wskazał na wielką brzozę obok mojego domu. - No i stoję tak apropo pierwszego pytania.
- Więc... Po co tu się wspiąłeś?
- Żeby do ciebie przyjść?
- O tej porze? I po co? - Byłam totalnie zdziwiona.
- Nie mogłem zasnąć.
- Z jakiego powodu? - Zapytałam z małą troską w głosie.
- No... nie wiem... chyba przez ciebie.
- Przeze mnie? - Chłopak nic nie powiedział już, tylko mnie pocałował.

***
Hey! Postanowiłam rozbić te ok.20 tys słów na parenaście rozdziałów, z resztą i tak nie mam czasu poprawiać błędów w jakiś dużych fragmentach xD Ostatnio piszemy na prawdę dużo, ale trzeba to wszystko kopiować do word'a i poprawiać z telefonu, bo mam na prawdę wielkiego bzika na punkcie interpunkcji... no i ja mam trochę czasu tylko w piątki, a Diana nie ma na komputerze office'a więc nie ma innego wyjścia jak te piątki właśnie ;c
Mam nadzieję, że rozdział może być i postaram się jak najszybciej wstawić kolejny ;D


P.S. Wiem, że rozdział nudny i bardzo krótki i przepraszam za to bardzo, ale inaczej nie mogłabym go wstawić teraz ;c
~Refive <3