-
Ehh... ja już jej całkiem nie ogarniam... - powiedziała zrezygnowana szatynka.
- A
kto ją tam ogarnie. - Powiedziałem i od razu zarobiłem w ramię od Oli.
-
Kiedyś dogadywałyśmy się wyśmienicie... ale od waszego pojawienia się wszystko
się zmieniło - obdarowała mnie morderczym spojrzeniem.
- A
niby dlaczego to nasza wina?? Może okres jej się zbliża - Dostało mi się
jeszcze bardziej. No za co?
-
Kretyn. - powiedziała tylko i zaczęła się kierować w stronę domu.
-
Oj daj spokój! Moim zdaniem twoja siostra jest dziwna i tyle!!
-
Sam jesteś dziwny! - krzyknęła zaraz przed wejściem do budynku.
A
potem już jej nie było, bo weszła do środka.
Przyszła
chyba pora i na nas.
-To
chodźmy - Zwróciłem się do Riker'a.
-
Mamy tak Em zostawić samą?
- Poszła
gdzieś... Po za tym my jakieś jej nianie?
-
Nie, ale martwię się o nią...
- Daj
sobie z nią spokój Romeo
-
Jestem Rikeo...
- Nie
ważne... Idziesz?
-
Pójdę jej poszukać.
- Jak
chcesz - Powiedziałem i skierowałem się w stronę domu.
Ola
Siedziałam
sobie spokojnie w domu. Ross strasznie mnie wkurzył, gdy powiedział, że Emily
jest dziwna. Jest normalniejsza od niego. Przynajmniej nikogo nie obraża. I
jest moją siostrą.
Nagle
usłyszałam pukanie do drzwi. Poszłam otworzyć i zobaczyłam Emily w towarzystwie
Riker'a,
-
Jesteście cali mokrzy! - Krzyknęłam przejęta.
- Bo
pada deszcz - Powiedzieli oboje.
-
No wiem przecież... Wchodźcie!
- Nie,
nie będę wam siedział na głowie. Pójdę do siebie - Odezwał się Riker.
-
Nie gadaj głupot! Jest ulewa!
- Nie
mam wyboru, co?
- Pewnie że masz. Albo zostaniesz albo wystrzelę
ci głowę pistoletem - powiedziałam przyjaźnie.
- Ona
nie żartuje - Dodała od siebie Emily i poklepała go po ramieniu.
-
Dobra... Wolę zostać.
- Idź
się przebrać Em - Ona kiwnęła głową i zniknęła w swoim pokoju.
-
To... Musimy pogadać Riker.
- O
czym? - Zapytał lekko przestraszony.
-
Co się tak trzęsiesz?
- Co?
Ja? Wcale nie! O co chodzi?
-
Chodźmy do mojego pokoju.
Chłopak
bez żadnego słowa skierował się za mną. Gdy byliśmy sami, zaczęłam z grubej
rury.
-
Naszych rodziców tu nie ma, więc ja muszę przeprowadzić tą rozmowę. Jakie masz
zamiary wobec mojej siostry?
- Eee... A jakie mam mieć?
-
To podstawowe pytanie każdego rodzica, ale... Takiej odpowiedzi to ja się nie
spodziewałam.
- Ok..
.Podoba mi się twoja siostra… Tylko jej tego nie mów.
- Wiedziałam!...
Ross miał racje!
-
Ross??
- Nie
ważne!... Powiedzieć jej nie powiem... ale ostrzec cię muszę... Lepiej dla ciebie będzie, jeśli ona nie będzie przez ciebie płakać.
-
Tak... Domyślam się.
- Bo
jeśli ona mi powie, że cokolwiek jej
zrobiłeś to cię załatwię.
Słychać
było jak głośno przełyka ślinę.
- No!
Skoro już wiesz na czym stoisz... To muszę ci powiedzieć, że chyba masz u niej
spore szanse.
-
Serio? Bo wiesz... My się już... No ten...
- Tak
myślę. Dziwnym trafem gdy o tobie mówię to zawsze się uśmiecha. To chyba coś
znaczy.
-
Uśmiecha... To dobrze... Bo my się już całowaliśmy...
- Poważnie?
A wiesz, że ona jeszcze nigdy się nie całowała?
-
No już tak...
- Teraz
tak, ale przedtem z nikim się nie całowała. - Wzruszyłam ramionami.
-
To takie wzruszające...
-
Oj bardzo! Dobra chodź, zobaczymy co z nią.- Wyszliśmy z mojego pokoju.
Poszliśmy zobaczyć co z Em. Weszliśmy do jej pokoju, a ona smacznie sobie
spała.
-
Lepiej jej nie budźmy, będzie zła. - wyszeptał blondyn.
- Zgodzę
się z tobą w 100 procentach. - Zamknęłam cicho drzwi.
-
Ja też już pójdę spać, dobranoc. - powiedziałam po czym poszłam do swojego
pokoju. Po przebraniu w piżamę i położeniu się do łóżka, już miałam zasnąć, aż
tu nagle pukanie.
-
Co do cholery... - wyszeptałam po czym wstałam z łóżka zaspana. Pukanie
powtórzyło się. Tak jakby coś z balkonu. Podeszłam do niego niechętnie po czym
otworzyłam drzwi.
Byłam
w szoku. Ross stał na moim balkonie! Jak by to powiedziała Emily... What the
fuck?
-
Co ty tutaj robisz?! - krzyknęłam
zdruzgotana. - A co ważniejsze jak tu się dostałeś?? - Dodałam szybko.
-
Normalnie. Drzewem. - wskazał na wielką brzozę obok mojego domu. - No i stoję
tak apropo pierwszego pytania.
- Więc...
Po co tu się wspiąłeś?
-
Żeby do ciebie przyjść?
- O
tej porze? I po co? - Byłam totalnie zdziwiona.
-
Nie mogłem zasnąć.
- Z
jakiego powodu? - Zapytałam z małą troską w głosie.
-
No... nie wiem... chyba przez ciebie.
- Przeze
mnie? - Chłopak nic nie powiedział już, tylko mnie pocałował.
***
Hey! Postanowiłam rozbić te ok.20 tys słów na parenaście rozdziałów, z resztą i tak nie mam czasu poprawiać błędów w jakiś dużych fragmentach xD Ostatnio piszemy na prawdę dużo, ale trzeba to wszystko kopiować do word'a i poprawiać z telefonu, bo mam na prawdę wielkiego bzika na punkcie interpunkcji... no i ja mam trochę czasu tylko w piątki, a Diana nie ma na komputerze office'a więc nie ma innego wyjścia jak te piątki właśnie ;c
Hey! Postanowiłam rozbić te ok.20 tys słów na parenaście rozdziałów, z resztą i tak nie mam czasu poprawiać błędów w jakiś dużych fragmentach xD Ostatnio piszemy na prawdę dużo, ale trzeba to wszystko kopiować do word'a i poprawiać z telefonu, bo mam na prawdę wielkiego bzika na punkcie interpunkcji... no i ja mam trochę czasu tylko w piątki, a Diana nie ma na komputerze office'a więc nie ma innego wyjścia jak te piątki właśnie ;c
Mam nadzieję, że rozdział może być i postaram się jak najszybciej wstawić kolejny ;D
P.S. Wiem, że rozdział nudny i bardzo krótki i przepraszam za to bardzo, ale inaczej nie mogłabym go wstawić teraz ;c
~Refive <3
Refajweg... co ja mam z tobą zrobić? Za jakie kurwa grzechy zaprzestajesz swoje zajebistości w takim momencie? ;-; I'll kill you! :3 <3 A tak to rozdział genialny :3 :*
OdpowiedzUsuńHuehue :3 Zaraz dodam następny :3
Usuń