Strony

piątek, 16 maja 2014

Rozdział 7

- Ehh... ja już jej całkiem nie ogarniam... - powiedziała zrezygnowana szatynka.
- A kto ją tam ogarnie. - Powiedziałem i od razu zarobiłem w ramię od Oli.
- Kiedyś dogadywałyśmy się wyśmienicie... ale od waszego pojawienia się wszystko się zmieniło - obdarowała mnie morderczym spojrzeniem.
- A niby dlaczego to nasza wina?? Może okres jej się zbliża - Dostało mi się jeszcze bardziej. No za co?
- Kretyn. - powiedziała tylko i zaczęła się kierować w stronę domu.
- Oj daj spokój! Moim zdaniem twoja siostra jest dziwna i tyle!!
- Sam jesteś dziwny! - krzyknęła zaraz przed wejściem do budynku.
A potem już jej nie było, bo weszła do środka.
Przyszła chyba pora i na nas.
-To chodźmy -  Zwróciłem się do Riker'a.
- Mamy tak Em zostawić samą?
- Poszła gdzieś... Po za tym my jakieś jej nianie?
- Nie, ale martwię się o nią...
- Daj sobie z nią spokój Romeo
- Jestem Rikeo...
- Nie ważne... Idziesz?
- Pójdę jej poszukać.
- Jak chcesz - Powiedziałem i skierowałem się w stronę domu.

Ola

Siedziałam sobie spokojnie w domu. Ross strasznie mnie wkurzył, gdy powiedział, że Emily jest dziwna. Jest normalniejsza od niego. Przynajmniej nikogo nie obraża. I jest moją siostrą.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Poszłam otworzyć i zobaczyłam Emily w towarzystwie Riker'a,
- Jesteście cali mokrzy! - Krzyknęłam przejęta.
- Bo pada deszcz - Powiedzieli oboje.
- No wiem przecież... Wchodźcie!
- Nie, nie będę wam siedział na głowie. Pójdę do siebie - Odezwał się Riker.
- Nie gadaj głupot! Jest ulewa!
- Nie mam wyboru, co?
- Pewnie że masz. Albo zostaniesz albo wystrzelę ci głowę pistoletem - powiedziałam przyjaźnie.
- Ona nie żartuje - Dodała od siebie Emily i poklepała go po ramieniu.
- Dobra... Wolę zostać.
- Idź się przebrać Em - Ona kiwnęła głową i zniknęła w swoim pokoju.
- To... Musimy pogadać Riker.
- O czym? - Zapytał lekko przestraszony.
- Co się tak trzęsiesz?
- Co? Ja? Wcale nie! O co chodzi?
- Chodźmy do mojego pokoju.
Chłopak bez żadnego słowa skierował się za mną. Gdy byliśmy sami, zaczęłam z grubej rury.
- Naszych rodziców tu nie ma, więc ja muszę przeprowadzić tą rozmowę. Jakie masz zamiary wobec mojej siostry?
- Eee... A jakie mam mieć?
- To podstawowe pytanie każdego rodzica, ale... Takiej odpowiedzi to ja się nie spodziewałam.
- Ok.. .Podoba mi się twoja siostra… Tylko jej tego nie mów.
- Wiedziałam!... Ross miał racje!
- Ross??
- Nie ważne!... Powiedzieć jej nie powiem... ale ostrzec cię muszę...  Lepiej dla ciebie będzie,  jeśli ona nie będzie przez ciebie płakać.
- Tak... Domyślam się.
- Bo jeśli ona mi powie,  że cokolwiek jej zrobiłeś to cię załatwię.
Słychać było jak głośno przełyka ślinę.
- No! Skoro już wiesz na czym stoisz... To muszę ci powiedzieć, że chyba masz u niej spore szanse.
- Serio? Bo wiesz... My się już... No ten...
- Tak myślę. Dziwnym trafem gdy o tobie mówię to zawsze się uśmiecha. To chyba coś znaczy.
- Uśmiecha... To dobrze... Bo my się już całowaliśmy...
- Poważnie? A wiesz, że ona jeszcze nigdy się nie całowała?
- No już tak...
- Teraz tak, ale przedtem z nikim się nie całowała. - Wzruszyłam ramionami.
- To takie wzruszające...
- Oj bardzo! Dobra chodź, zobaczymy co z nią.- Wyszliśmy z mojego pokoju. Poszliśmy zobaczyć co z Em. Weszliśmy do jej pokoju, a ona smacznie sobie spała.
- Lepiej jej nie budźmy, będzie zła. - wyszeptał blondyn.
- Zgodzę się z tobą w 100 procentach. - Zamknęłam cicho drzwi.
- Ja też już pójdę spać, dobranoc. - powiedziałam po czym poszłam do swojego pokoju. Po przebraniu w piżamę i położeniu się do łóżka, już miałam zasnąć, aż tu nagle pukanie.
- Co do cholery... - wyszeptałam po czym wstałam z łóżka zaspana. Pukanie powtórzyło się. Tak jakby coś z balkonu. Podeszłam do niego niechętnie po czym otworzyłam drzwi.
Byłam w szoku. Ross stał na moim balkonie! Jak by to powiedziała Emily... What the fuck?
- Co ty tutaj robisz?!  - krzyknęłam zdruzgotana. - A co ważniejsze jak tu się dostałeś?? - Dodałam szybko.
- Normalnie. Drzewem. - wskazał na wielką brzozę obok mojego domu. - No i stoję tak apropo pierwszego pytania.
- Więc... Po co tu się wspiąłeś?
- Żeby do ciebie przyjść?
- O tej porze? I po co? - Byłam totalnie zdziwiona.
- Nie mogłem zasnąć.
- Z jakiego powodu? - Zapytałam z małą troską w głosie.
- No... nie wiem... chyba przez ciebie.
- Przeze mnie? - Chłopak nic nie powiedział już, tylko mnie pocałował.

***
Hey! Postanowiłam rozbić te ok.20 tys słów na parenaście rozdziałów, z resztą i tak nie mam czasu poprawiać błędów w jakiś dużych fragmentach xD Ostatnio piszemy na prawdę dużo, ale trzeba to wszystko kopiować do word'a i poprawiać z telefonu, bo mam na prawdę wielkiego bzika na punkcie interpunkcji... no i ja mam trochę czasu tylko w piątki, a Diana nie ma na komputerze office'a więc nie ma innego wyjścia jak te piątki właśnie ;c
Mam nadzieję, że rozdział może być i postaram się jak najszybciej wstawić kolejny ;D


P.S. Wiem, że rozdział nudny i bardzo krótki i przepraszam za to bardzo, ale inaczej nie mogłabym go wstawić teraz ;c
~Refive <3


2 komentarze:

  1. Refajweg... co ja mam z tobą zrobić? Za jakie kurwa grzechy zaprzestajesz swoje zajebistości w takim momencie? ;-; I'll kill you! :3 <3 A tak to rozdział genialny :3 :*

    OdpowiedzUsuń