Strony

niedziela, 2 marca 2014

Rozdział 4

Przed drzwiami stali moi rodzice. Nie dogadywałam się z nimi dobrze. Uważali, że powinnam rzucić muzykę i iść na medycynę. Dla mnie to strasznie nudne. Nie odwiedzali nas za często.
Ola też nie dogaduje się z nimi. Kocha muzykę, a oni wysyłają ją na prawo.
- Po co przyszliście? - Rzuciłam oschle.
- Spokojnie! My tylko na chwile! Macie tu 10 tysięcy.
- Nie przekupicie nas - mówiłam wciąż z nagłą powagą.
- Nie chcemy! Macie na opłatę mieszkania- wcisnęli mi pieniądze i odeszli.
Z hukiem zamknęłam drzwi i poszłam do siebie. Miałam dość dnia, chciałam odpocząć, ale ktoś zaczął pukać.
- Czego! - z wrzaskiem otworzyłam ponownie drzwi.
- Matko boska! Rodzice tu byli? - Zapytała Ola. Szybko się rozebrała i poszła ze mną do kuchni.
- Tak... sorry, trochę mnie zdenerwowali... - przeprosiłam Olkę. Wyglądała na zmartwioną.
- Dali nam kasę na mieszkanie - wskazałam na pieniądze.
- Nie mam zamiaru brać nic od nich. - powiedziała moja naburmuszona siostra.
- Ja też! Mam już dość! Idę spać! - Poszłam do siebie. Następnego dnia wstałam, ubrałam się i poszłam do szkoły.

Ola

Obudziły mnie uporczywie wdzierające się do pokoju promienie słoneczne. Ociężale przewróciłam się z boku na bok i przykryłam twarz poduszką. Pomimo kilkunastu godzin snu, nadal czułam się zmęczona. Leżałabym tak jeszcze długo, gdybym nie przypomniała sobie o pewnej istotnej rzeczy – SZKOŁA. W głębi ducha błagałam czas, aby jeszcze nie było tak późno jak można było wywnioskować po miejscu słońca na niebie. Szybko wstałam z łóżka i zerknęłam na zegar wiszący nad drzwiami.
- 12.30. – powiedziałam do siebie głośno z przerażeniem.
- O nie, o nie, o nie! Minęła już ponad połowa lekcji! – pech chciał, że dzisiaj akurat miałam lekcje na ósmą godzinę. Pędem podeszłam do mojej szafy, wzięłam pierwsze lepsze ciuchy z wierzchu i pognałam do łazienki. W miarę gotowa, tzn. ubrana i z niesterczącymi włosami we wszystkie strony, wzięłam torbę i zaczęłam pakować wszystkie potrzebne mi rzeczy. ‘Dlaczego nie zrobiłam tego wczoraj?!’ – karciłam się w myślach. Kiedy byłam gotowa, szybko wzięłam klucze ze stołu, zamknęłam dom i pobiegłam do szkoły. Na miejsce dotarłam po piętnastu minutach. Kiedy wbiegłam do budynku było pusto.
- No tak, przecież wszyscy są teraz na lekcjach. – wyszeptałam do siebie.
Nowa szkoła, brak planu lekcji, pierwszy dzień nauki…  nie wyglądało to za dobrze. Poczekałam na przerwę. Wszyscy uczniowie wychodzili z klas, a ja wśród nich próbowałam ujrzeć kogoś mi znajomego. Nagle zauważyłam Ross’a. Byłam uratowana! Pomachałam mu ręką. Od razu mnie zauważył i do mnie podszedł z uśmiechem na twarzy.
- Myślałem, że nie przyjdziesz. – powiedział nieco zdziwiony.
- To niechcący… trochę zaspałam i jakoś tak wyszło… - powiedziałam zawstydzona.
- Nie nastawiłaś sobie budzika?
- No wiesz… zawsze to Emily była takim rannym ptaszkiem i mnie budziła… właśnie, nie widziałeś jej może? Bo gdy się skapnęłam że dzisiaj jest szkoła, już jej nie było. – dodałam trochę zmartwiona.
- Widziałem, ale jakoś nie było okazji porozmawiać… ciągle gadała z Riker’em.
- No tak… - rzuciłam lekko się śmiejąc. – masz już plan lekcji? I w ogóle wiesz już wszystko o naszej klasie, roku szkolnym itp.?
 - Lekcja z wychowawczynią była pierwsza. Mamy nauczycielkę od geografii.  – powiedział nieco strapiony.
- Aż tak źle? – zapytałam z obawą. Byłam pewna, że dostanę od niej ochrzan za opuszczenie tylu lekcji. A jak wezwie rodziców?
- Nie… tyle że ma strasznego fioła na punkcie spóźnień, frekwencji i nauki… No dobra, jest źle… Ale za to dyrektor jest całkiem spoko.  – ożywił się nieco.
- To może lepiej do niego pójdę po ten plan lekcji…
- Tak, lepiej tak. Mogę pójść z tobą jeśli chcesz. – zaproponował przyjaźnie. W sumie to trochę się bałam tej szkoły.
- Pewnie, przyda mi się jakaś ochrona w razie czego. – zachichotałam.
- Okey, to chodźmy! – krzyknął uśmiechnięty od ucha do ucha. – gabinet dyrektora jest tam, - wskazał ręką duże, szklane drzwi na końcu korytarza.

Emily

Ola na sto procent zaspała. Wiem, bo zawsze ja ją budziłam. Przez pół dnia gadałam z Riker’em. Po lekcji matematyki, podeszłam do swojej szafki. Nagle ktoś mnie szturchnął w ramie.
- Co jest? - zapytałam zamyślona.
Ciągle myślałam o odwiedzinach moich rodziców. Popsuli mi cały humor.
- Coś ty taka zamyślona dzisiaj? Nie wyspałaś się? - zapytał dobrze już mi znany głos.
- Miałam niemiłe odwiedziny,
- To nie myśl już o nich...
- Może masz racje - Powiedziałam zamykając drzwiczki szafki. Spojrzałam na Riker’a zmęczonymi oczami.
- Jednak też jesteś niewyspana. - powiedział zatroskanym głosem.
- Spałam z.... pięć godzin- Prawdę powiedziawszy to spałam tylko godzinę, ale nie chciałam się przyznać
- No to się nie dziwię…
- Nie pójdę spać. – powiedziałam pewnym siebie głosem.
- Tak, w to nie wątpię, jesteś uparta bardziej niż osioł.
- To był komplement czy obelga – Podniosłam  jedną brew do góry i skrzyżowałam ręce na piesi.
- Ani jedno ani drugie.
- Powiedzmy, że ci wierze- Powiedziałam cicho i ziewnęłam.
- Została nam jeszcze tylko jedna godzina, może jednak już pójdziesz do domu i się zdrzemniesz?
- Nie! Idziemy na biologie.... ale obudzisz mnie jak zasnę?
Zrobiłam do niego słodkie oczka ,żeby go przekonać.
- No nie wiem... - zaczął się ze mną droczyć.
- Ładnie proszę- Podeszłam do niego bliżej i zrobiłam smutną minkę.
- Zobaczy się! A teraz chodź.
- Już idę- powiedziałam melodyjnie i poszliśmy do klasy. Lekcja się zaczęła, a po piętnastu minutach stało się to czego się obawiałam. Oczy same zaczęły mi się zamykać.
- Em! Emily! Wstawaj, nauczycielka zaraz pyta! - obudził mnie głos Riker'a.
Na jego komendę szybko usiadłam w pionie i zaczęłam się modlić żeby nie wybrała czasem mnie.
- Dobrze... spójrzmy... kto m a mało ocen... Lynch. - powiedziała ostro nauczycielka. Wydawało się, że nienawidziła swojej pracy.
- Powodzenia ci życzę- szepnęłam do niego.
- Mam szczęście że z historii się wczoraj uczyłem - odpowiedział mi również szeptem.
Nic nie powiedziałam, tylko pokazałam, że trzymam za niego kciuki.
Podczas gdy pani pytała Riker'a, wszyscy gadali wykorzystując chwilę, gdy pani nie zwraca uwagi na resztę klasy.
Ja zaczęłam się nudzić więc zaczęłam bazgrać coś w zeszycie.
Nagle zadzwonił dzwonek i od biurka wrócił zadowolony Riker.
- I jak- zapytałam pakując książki
- Sześć.
- Wow! Gratulacje- powiedziałam pełna zachwytu
- Dzięki. - powiedział po czym zaczął się pakować.
- W końcu do domu. Rzucę torbę w kąt i spadam spać- powiedziałam i ziewnęłam.
Zaczęłam iść w stronę wyjścia.
- Em.
- Taak?
Odwróciłam się do niego i spojrzałam miło.
- Odprowadzić cię do domu?
- Jak chcesz się ze mną pomęczyć jeszcze
- I tak nie mam co robić, a Ross kończy dzisiaj późno.
- Dobra, choć - wzruszyłam delikatnie ramionami i wyszłam z klasy

Riker

Gdy wyszliśmy ze szkoły padał lekki deszczyk. Z minuty na minutę zaczynało robić się coraz bardziej ulewnie.
- Gorzej być nie może - Powiedziała zrezygnowana Emily
- Może... - Po chwili na niebie pojawiła się ogromna błyskawica razem z groźnie reprezentującym ją hukiem. Blonynka strasznie się wystraszyła i niechcący potknęła, bo było ślisko. Natychmiast ją złapałem.
-Oj! - Powiedziała cichutko patrząc na mnie.
- Nic ci nie jest? - Spytałem z troską powoli zbliżając swoją twarz do jej. Tą piękną chwilę przerwał koleiny huk. - Może lepiej już chodźmy... - Powiedziała Em stając na własnych nogach.
- Bo padnę i trzeba będzie mnie reanimować - Powiedziała pośpiesznie i szybko ruszyła do domu.
Ja pobiegłem za nią.
Po paru minutach kompletnie mokrzy staliśmy przed jej domem. - Może wejdziesz i napijesz się herbaty? - zaproponowała blondynka
Z wielką chęcią. Ross na pewno sam tutaj przylezie za obiektem swojego zainteresowania. - Powiedziałem rozbawiony.
- A ja nie chce w tą burze siedzieć sama. Fajnie się składa- Otworzyła drzwi i szybciutko weszła do środka.
- No. I możemy też przy okazji razem dorobić lekcje.

Ross

Cały dzień przegadałem z Olą, a na lekcjach się nudziłem. Zaproponowałem, że odprowadzę ją do domu, ona chętnie się zgodziła. - Jestem ciekaw czy Riker jest u Em- Zacząłem się głośno zastanawiać
- Z pewnością
- Coś się tam kroi- Powiedziałem melodyjnie, a potem wybuchłem śmiechem.
- Przestań.... nie wyobrażam sobie, żeby miała chłopaka
- Niby czemu? Riker to naprawdę świetny chłopak... a po za tym skoro ty tak myślisz o jakimkolwiek związku twojej siostry, to co ona może sobie pomyśleć o twoim? Jesteś od niej młodsza... nigdy nie pozwoli ci mieć chłopaka?
- właściwie to jest odwrotnie
- No widzę właśnie. Ale próbuję ci uświadomić, co by było, gdyby to ona tak myślała.
- Em ma dużo na głowie, a gdyby miała chłopaka byłoby gorzej
- Mógłby jej pomagać.
- Jasne.. " pomagać"- wzięła słowo w cudzysłów.... coś mi się tu nie podobało
- No na przykład w lekcjach. - Ale ona jest kujonem…
-No to... w... oj! Każdy chce mieć drugą połówkę
- Każdy? - spojrzała na mnie spod byka.
- A co, ty nie chcesz? - zapytałem zdziwiony.
- Lepiej skończmy temat
- Serio? Nie chcesz? - nie dawałem za wygraną. - A co cię to tak interesuje?
- Może to, że nie pozwalasz siostrze mieć chłopaka
- To nie tak, że nie pozwalam... po prostu uważam, że to by jej tylko zaszkodziło. Martwię się o nią. Ty się wcale nie przejmujesz Riker'em?
- Nie jest to konieczne... mamy jeszcze dwóch braci, siostrę i przyjaciela. To oni są raczej od 'martwienia się'.
Weszliśmy do jej domu. Zobaczyliśmy Em i Riker’a uczących się. Miły widok.
- A co ty się tak nagle braciszku nauką zainteresowałeś? - zapytałem uszczypliwie.
- Ty też byś mógł.
- Ja się dobrze uczę. – pokazałem mu język.
- Yhm.... jasne. Powiedział sarkastycznie. Spojrzałem na niego krzywo. Nagle moja komórka zaczęła dzwonić.
- Halo? – odebrałem. Odpowiedział mi niemiły ryk.       

- Mamy przechlapane! – odłożyłem na chwilę telefon od ucha i powiedziałem po cichu do Riker’a.

***
Hejo, ja tak tylko na chwilkę wpadłam, żeby dodać rozdział. Myślałam, że go nie dokończymy, bo mam masę nauki. Także ten... spadam!
Mam nadzieję że rozdział się podoba ;)
Paa!

~Refive 

3 komentarze:

  1. NO
    I
    ZNOWU...
    JA
    CIĘ
    ZABIJĘ :)
    JAK
    OBUDZISZ
    SIĘ
    W
    SZPITALU
    Z
    AMNEZJĄ
    TO
    PAMIĘTAJ,
    ŻE
    TO
    MOJA
    WINA :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ileż razy można?!
    Gupie urządzenie ._.
    Anyway.. Rozdział jest totalnie wyjebany i teraz przez ciebie umieram z ciekawości! ;____;
    Czekam na next :3
    ~Kasia<3

    OdpowiedzUsuń
  3. hahahahaha "mamy przechlapane" no chyba co nie XD NORMA ;D ghighihihighihihi

    OdpowiedzUsuń