Strony

piątek, 16 maja 2014

Rozdział 8

Byłam... nieźle zaskoczona. No może i jest miły, ładny i uroczy, ale to nie upoważnia go do TAKICH rzeczy!
Szybko się oderwałam. Spojrzałam mu głęboko w oczy po czym dałam mu z liścia.
- Nie pozwalaj sobie. - Powiedziałam do niego.
- Ale co ja takiego zrobiłem?
- Pocałowałeś mnie?

- No ale za co mnie uderzyłaś? To bolało...
- Złapał się za policzek.
- No właśnie za to kretynie! - krzyknęłam na niego.  Mam nadzieje, że nie obudziłam Em.
- No przepraszam, że cię kocham...
- Że sorry co?
- To co słyszałaś.
- Że ty mnie, że co, że co? - No przepraszam ale jak mi chłopak takie bzdury wygaduje to mam prawo się trochę zdziwić...
- Spadam stąd. - zeskoczył z balkonu i pobiegł w nieznanym mi kierunku.
- Czekaj! Ross!!! - krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam z balkonu, ale on już nie wrócił.
Poszłam do salonu, ale nikogo nie było. Riker też wyszedł.
- Dobra... idę spać, jutro do szkoły… - powiedziałam do siebie po czym położyłam się na kanapie i szybko zasnęłam.
Rano obudziłam się pierwsza. Poszłam do pokoju mojej siostry. Spała bardzo głęboko.
- Emily! Do cholery jasnej obudź się!
- Dobra, ale nie krzycz tak... - powiedziała zaspana.
Wstała i poszła do łazienki. Była jeszcze w domu pół godziny, a potem wyszła do szkoły.
Ja miałam dzisiaj na dziewiątą do szkoły. Ale... tam będzie Ross...
Może Em mnie nie zabije jak jeden dzień nie pójdę do szkoły.
Nie chciałam się z nim widzieć... nie mogłam... a unikanie go nic by nie dało bo przecież chodzimy do jednej klasy.
Nie poszłam do szkoły. Później będę się tłumaczyć siostrze.

Emily

Kiedy skończyła się pierwsza lekcja, zdziwiona stwierdziłam że nie widzę nigdzie mojej siostry. Riker powiedział, że Ross'a także nie może znaleźć.
- Coś jest na rzeczy... - zaczęłam się zastanawiać.
Pomyślałam, że coś musiało się między nimi stać. Siedziałam sobie spokojnie na ławce, aż pojawił się Riker. Po wczorajszym dziwnie się czułam w jego towarzystwie.
- No ale co? Nie widziałem nic podejrzanego... po tym jak poszłaś na spacer nie wydarzyło się nic podejrzanego, tylko trochę się pokłócili o ciebie, ale nie aż tak żeby nie pojawić się w szkole...
- Później pogadam z Olą - Miałam spuszczoną głowę.
- Ty też wyglądasz na jakąś przygnębioną...
- Co? Ja? Nie. - Powiedziałam szybko. Pogorszyłam tylko sprawę
- Jasne...
Odważyłam się, podniosłam głowę i spojrzałam na niego.
Zaczął przybliżać swoją twarz do mojej.
Byłam nieco zmieszana.
- Nie w szkole - Szepnęłam do niego.
- Przepraszam... nie mogę się powstrzymać...
Spojrzałam po raz kolejny na niego.
Aż nagle zadzwonił dzwonek wiszący zaraz nad nami
Zabrałam torbę i poszłam do sali biologicznej.
Blondyn szedł zaraz za mną.
Zajęliśmy swoje miejsca, a nauczycielka zaczęła prowadzić lekcje, lecz przez całe 45 minut nie mogłam się na niej skupić.
Ciągle myślałam o scenie z przerwy...
Czy ja tego chciałam? Chyba tak... Nawet bardzo. Aż za bardzo.
Ponownie zadzwonił dzwonek. Spakowałam swoje książki i wyszłam.
- Zaczekaj! - usłyszałam głos z tyłu.
Odwróciłam się mechanicznie do tyłu.
Ujrzałam mojego blondwłosego przyjaciela.
Znowu to dziwnie uczucie, które ściskało mnie w żołądku.
- Przepraszam za to na przerwie…
-Daj spokój, nic się nie stało - Ponownie spojrzałam w jego oczy. Mój błąd.
- Na pewno?
-T-tak- Zająkałam się. Boże, co teraz, co teraz? Zaraz wpadnę...
-Zaraz będzie dzwonek chodźmy lepiej na lekcje. - Wymyśliłam szybko.
- Przecież teraz jest dwudziestominutówka.
- Poważnie? - No to teraz już po mnie. Długa przerwa...
- Chodźmy gdzieś usiąść.
Zauważył, że coś jest nie tak. No dobra, co będzie, to będzie. W końcu raz się żyje.
- Nic ci nie jest? Wyglądasz blado... - boże, dlaczego on jest taki troskliwy??
- Nie, tak... znaczy, nic mi nie jest.
- Nie wiem czy mam ci uwierzyć.
- To już jak uważasz. - Po raz kolejny zrobiłam z siebie idiotkę. A to wszystko dla tego, że boję się swoich uczuć.

Ola

 - Kurde... nudzi mi się… co mam robić... Wiem! wejdę na facebooka! - powiedziałam po czym usiadłam na łóżku z laptopem. Po chwili już byłam na stronie społecznościowej. Szybko jednak zrezygnowałam z mojego pomysłu, ponieważ pewien blondyn chyba też wpadł na ten sam pomysł.
- Chwila, chwila... to on tez nie poszedł do szkoły?!
Super! Po prostu super! Czujecie ten sarkazm w moim głosie?
Przez niego będę musiała nadrabiać caały dzień! i W dodatku nie mam co robić... może wyjdę na spacer? Albo na zakupy? Niee, nie lubię zakupów...
Jeszcze czeka mnie rozmowa z Em. Mam nadzieje, ze będzie łagodna.
Hmmm... co by tu porobić w taki nudny dzień...
Nagle drzwi do domu otworzyły się. Do domu weszła zdyszana Emily.
- A co ty tu robisz? - Powiedziałam do niej . - Długo by opowiadać. Musisz mi pomóc.- Powiedziała poważnie
- Tak!! Na reszcie jakaś robota! Gadaj co się stało!
- Chodzi o mnie i o Riker’a.
- Nareszcie! Jesteście parą!!
- Nie. Nie jesteśmy…
- To czemu zakłócasz mój spokój??
-Ok… Lubię go, tak? Ale jest problem...
- Nie ma problemu! Ty go lubisz! On cię lubi! Będę druhną! Chrzestną też! Mamy powody do świętowaniaa!!
- Pamiętasz co się działo z Andy'm? Zwiał jak tylko dowiedział się, że mam depresje. Nie chce tego znowu.
- Czym ty się kobito przejmujesz?? Przecież jesteś w trakcie leczenia.
- Tu nie chodzi o leczenie. Andy nie chciał mieć nic wspólnego ze mną, przez depresje. A co jeśli Riker też nie chce mieć takich problemów?
- Nie wygląda na takiego...
- Powinnam z nim szczerze pogadać?
- Myślę, że tak.
- Spróbuję! A czemu ciebie nie było w szkole?
- Źle się czułam.
- Na pewno? Ross’a też nie było.
- Tak... kręciło mi się w głowie...
- Niech będzie i tak. To zadzwonić do niego jak będzie przerwa?
- Jak chcesz. Ale może lepiej się spotkać?
- Masz rację…Pójdę do niego... Może zerwie się z lekcji... Idę. - Wstała i poszła w kierunku drzwi.
- A co ze mną? Już mi lepiej!
- Idź do Rossa albo umów się z koleżanką z klasy. A przede wszystkim trzymaj za mnie kciuku
- Nie mam koleżanek...
- To idź do Rossa! Jak się z nim pokłóciłaś to jest dobry moment żeby się pogodzić -Pocałowała mnie w policzek i wyszła. Mam nadzieje, że jej się uda.
- Nie, nie pójdę do niego, nie ma mowy...

10 min później

- Kretynka... po co ja tu przyszłam?! - spojrzałam na dom Lynchów.
Przemogłam się i zapukałam.

***
Tada... taak, tandetny jak zwykle, ale jest...
Sprawdziłam go nawet sprintem xD Ale już dzisiaj więcej nie da rady :c
Mam nadzieję, że ujdzie i że zostawicie po sobie jakiś ślad w postaci koma ;*

~Refive

6 komentarzy:

  1. Jeeeej! Doczekałam się! Jeej! Skacze i śpiewam ze szczęścia! Boski ten rozdział.A Riker i Emily Awwww ♥♥♥ Tylko nie rozbijaj mi tego związku ;-;
    Masz 7 dni na wstawienie kolejnego rozdziału bo inaczej odwiedzi cię Angel Kruger ★

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe... Nie rozbiję... Przynajmniej nie przez 3 nadchodzące dni...

      Usuń
    2. To zostaną jeszcze cztery dni ;)

      Usuń
    3. Może jednak krócej niż 3 ._.

      Usuń
  2. Refajweg... co to znaczy, że nie rozbijesz ich przynajmniej przez 3 dni? NIGDY masz ich nie rozbijać, bo Ci walnę :)
    Super rozdział! Genialny i już czekam na nexta.
    PS. Dotrzymałam obietnicy ;)

    OdpowiedzUsuń