Byłam...
nieźle zaskoczona. No może i jest miły, ładny i uroczy, ale to nie upoważnia go
do TAKICH rzeczy!
Szybko
się oderwałam. Spojrzałam mu głęboko w oczy po czym dałam mu z liścia.
- Nie
pozwalaj sobie. - Powiedziałam do niego.
-
Ale co ja takiego zrobiłem?
- Pocałowałeś
mnie?
-
No ale za co mnie uderzyłaś? To bolało...
-
Złapał się za policzek.
- No
właśnie za to kretynie! - krzyknęłam na niego. Mam nadzieje, że nie obudziłam Em.
- No
przepraszam, że cię kocham...
-
Że sorry co?
-
To co słyszałaś.
- Że
ty mnie, że co, że co? - No przepraszam ale jak mi chłopak takie bzdury
wygaduje to mam prawo się trochę zdziwić...
-
Spadam stąd. - zeskoczył z balkonu i pobiegł w nieznanym mi kierunku.
-
Czekaj! Ross!!! - krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam z balkonu, ale on już
nie wrócił.
Poszłam
do salonu, ale nikogo nie było. Riker też wyszedł.
-
Dobra... idę spać, jutro do szkoły… - powiedziałam do siebie po czym położyłam
się na kanapie i szybko zasnęłam.
Rano
obudziłam się pierwsza. Poszłam do pokoju mojej siostry. Spała bardzo głęboko.
- Emily!
Do cholery jasnej obudź się!
-
Dobra, ale nie krzycz tak... - powiedziała zaspana.
Wstała
i poszła do łazienki. Była jeszcze w domu pół godziny, a potem wyszła do
szkoły.
Ja
miałam dzisiaj na dziewiątą do szkoły. Ale... tam będzie Ross...
Może
Em mnie nie zabije jak jeden dzień nie pójdę do szkoły.
Nie
chciałam się z nim widzieć... nie mogłam... a unikanie go nic by nie dało bo
przecież chodzimy do jednej klasy.
Nie poszłam do szkoły. Później będę się tłumaczyć
siostrze.
Emily
Kiedy
skończyła się pierwsza lekcja, zdziwiona stwierdziłam że nie widzę nigdzie
mojej siostry. Riker powiedział, że Ross'a także nie może znaleźć.
-
Coś jest na rzeczy... - zaczęłam się zastanawiać.
Pomyślałam,
że coś musiało się między nimi stać. Siedziałam sobie spokojnie na ławce, aż pojawił
się Riker. Po wczorajszym dziwnie się czułam w jego towarzystwie.
-
No ale co? Nie widziałem nic podejrzanego... po tym jak poszłaś na spacer nie
wydarzyło się nic podejrzanego, tylko trochę się pokłócili o ciebie, ale nie aż
tak żeby nie pojawić się w szkole...
- Później
pogadam z Olą - Miałam spuszczoną głowę.
-
Ty też wyglądasz na jakąś przygnębioną...
-
Co? Ja? Nie. - Powiedziałam szybko. Pogorszyłam tylko sprawę
-
Jasne...
Odważyłam
się, podniosłam głowę i spojrzałam na niego.
Zaczął
przybliżać swoją twarz do mojej.
Byłam
nieco zmieszana.
- Nie
w szkole - Szepnęłam do niego.
-
Przepraszam... nie mogę się powstrzymać...
Spojrzałam
po raz kolejny na niego.
Aż
nagle zadzwonił dzwonek wiszący zaraz nad nami
Zabrałam
torbę i poszłam do sali biologicznej.
Blondyn
szedł zaraz za mną.
Zajęliśmy
swoje miejsca, a nauczycielka zaczęła prowadzić lekcje, lecz przez całe 45
minut nie mogłam się na niej skupić.
Ciągle
myślałam o scenie z przerwy...
Czy
ja tego chciałam? Chyba tak... Nawet bardzo. Aż za bardzo.
Ponownie
zadzwonił dzwonek. Spakowałam swoje książki i wyszłam.
-
Zaczekaj! - usłyszałam głos z tyłu.
Odwróciłam
się mechanicznie do tyłu.
Ujrzałam
mojego blondwłosego przyjaciela.
Znowu
to dziwnie uczucie, które ściskało mnie w żołądku.
- Przepraszam
za to na przerwie…
-Daj
spokój, nic się nie stało - Ponownie spojrzałam w jego oczy. Mój błąd.
-
Na pewno?
-T-tak-
Zająkałam się. Boże, co teraz, co teraz? Zaraz wpadnę...
-Zaraz
będzie dzwonek chodźmy lepiej na lekcje. - Wymyśliłam szybko.
-
Przecież teraz jest dwudziestominutówka.
- Poważnie?
- No to teraz już po mnie. Długa przerwa...
-
Chodźmy gdzieś usiąść.
Zauważył,
że coś jest nie tak. No dobra, co będzie, to będzie. W końcu raz się żyje.
-
Nic ci nie jest? Wyglądasz blado... - boże, dlaczego on jest taki troskliwy??
- Nie,
tak... znaczy, nic mi nie jest.
-
Nie wiem czy mam ci uwierzyć.
- To
już jak uważasz. - Po raz kolejny zrobiłam z siebie idiotkę. A to wszystko dla
tego, że boję się swoich uczuć.
Ola
- Kurde... nudzi mi się… co mam robić... Wiem!
wejdę na facebooka! - powiedziałam po czym usiadłam na łóżku z laptopem. Po
chwili już byłam na stronie społecznościowej. Szybko jednak zrezygnowałam z
mojego pomysłu, ponieważ pewien blondyn chyba też wpadł na ten sam pomysł.
-
Chwila, chwila... to on tez nie poszedł do szkoły?!
Super!
Po prostu super! Czujecie ten sarkazm w moim głosie?
Przez
niego będę musiała nadrabiać caały dzień! i W dodatku nie mam co robić... może
wyjdę na spacer? Albo na zakupy? Niee, nie lubię zakupów...
Jeszcze
czeka mnie rozmowa z Em. Mam nadzieje, ze będzie łagodna.
Hmmm...
co by tu porobić w taki nudny dzień...
Nagle
drzwi do domu otworzyły się. Do domu weszła zdyszana Emily.
-
A co ty tu robisz? - Powiedziałam do niej . - Długo by opowiadać. Musisz mi
pomóc.- Powiedziała poważnie
-
Tak!! Na reszcie jakaś robota! Gadaj co się stało!
- Chodzi
o mnie i o Riker’a.
-
Nareszcie! Jesteście parą!!
- Nie.
Nie jesteśmy…
- To
czemu zakłócasz mój spokój??
-Ok…
Lubię go, tak? Ale jest problem...
-
Nie ma problemu! Ty go lubisz! On cię lubi! Będę druhną! Chrzestną też! Mamy
powody do świętowaniaa!!
- Pamiętasz
co się działo z Andy'm? Zwiał jak tylko dowiedział się, że mam depresje. Nie
chce tego znowu.
-
Czym ty się kobito przejmujesz?? Przecież jesteś w trakcie leczenia.
- Tu
nie chodzi o leczenie. Andy nie chciał mieć nic wspólnego ze mną, przez depresje.
A co jeśli Riker też nie chce mieć takich problemów?
-
Nie wygląda na takiego...
- Powinnam
z nim szczerze pogadać?
-
Myślę, że tak.
-
Spróbuję! A czemu ciebie nie było w szkole?
-
Źle się czułam.
- Na
pewno? Ross’a też nie było.
-
Tak... kręciło mi się w głowie...
- Niech
będzie i tak. To zadzwonić do niego jak będzie przerwa?
-
Jak chcesz. Ale może lepiej się spotkać?
- Masz
rację…Pójdę do niego... Może zerwie się z lekcji... Idę. - Wstała i poszła w
kierunku drzwi.
-
A co ze mną? Już mi lepiej!
- Idź
do Rossa albo umów się z koleżanką z klasy. A przede wszystkim trzymaj za mnie
kciuku
-
Nie mam koleżanek...
- To
idź do Rossa! Jak się z nim pokłóciłaś to jest dobry moment żeby się pogodzić -Pocałowała
mnie w policzek i wyszła. Mam nadzieje, że jej się uda.
-
Nie, nie pójdę do niego, nie ma mowy...
10 min później
-
Kretynka... po co ja tu przyszłam?! - spojrzałam na dom Lynchów.
Przemogłam
się i zapukałam.
***
Tada... taak, tandetny jak zwykle, ale jest...
Tada... taak, tandetny jak zwykle, ale jest...
Sprawdziłam go nawet sprintem xD Ale już dzisiaj więcej nie da rady :c
Mam nadzieję, że ujdzie i że zostawicie po sobie jakiś ślad w postaci koma ;*
~Refive
Jeeeej! Doczekałam się! Jeej! Skacze i śpiewam ze szczęścia! Boski ten rozdział.A Riker i Emily Awwww ♥♥♥ Tylko nie rozbijaj mi tego związku ;-;
OdpowiedzUsuńMasz 7 dni na wstawienie kolejnego rozdziału bo inaczej odwiedzi cię Angel Kruger ★
Hehehe... Nie rozbiję... Przynajmniej nie przez 3 nadchodzące dni...
UsuńTo zostaną jeszcze cztery dni ;)
UsuńMoże jednak krócej niż 3 ._.
UsuńRefajweg... co to znaczy, że nie rozbijesz ich przynajmniej przez 3 dni? NIGDY masz ich nie rozbijać, bo Ci walnę :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Genialny i już czekam na nexta.
PS. Dotrzymałam obietnicy ;)
To nie moja wina tylko Diany ;-;
Usuń