Emily, 5 min wcześniej
Wróciłam
z kuchni z szklanką soku, którego sobie nalałam. Zauważyłam, że nie ma Oli i
Rossa.
-A
ich gdzie wywiało? - Zapytałam Riker’a, który siedział na fotelu.
-
Poszli do pokoju twojej siostry, Ale po co to już nie pytaj bo sam nie wiem. - Wybuchłam
lekkim śmiechem. - Sorki, skojarzenie - Powiedziałam i zaczęłam pić sok
- W sumie racja... Nie
wiadomo co młodzi mogą tam robić. - także się zaśmiał.
-
Miejmy nadzieje, ze nic złego- usiadłam na sofę. Zauważyłam, że Riker się mi
przygląda.
-
Co się tak na mnie ślipisz? - Zaczęłam tonąć w jego oczach pełnych czekolady.
-
Bo ładnie wyglądasz. - Walną prosto z mostu
-
Szczere...
-Trafił
ci się dobry komplement. Punkt dla ciebie - Niezły jest... mówię wam szczerze.
-
Oj tam... Też potrafię prawić komplementy! - Lekko się oburzyłam. - Ale jakoś
mało je mówię- Dodałam po chwili namysłu
- Dobra... Bitwa na
komplementy?
-
Nie... spadówka.
-
No proszę! - Zaczął mnie gonić.
-
Spadaj... ej! No weź! Odejdź ty zmoro nieczysta.
-
Nie! - Chciał mnie złapać, a ja niechcący nogą zahaczyłam o mosiężną lampę,
która następnie poleciała w stronę okna i je wybiła.
-
Ups...
-
Super.... E! Zgonimy na jakieś dzieci - powiedziałam spokojnie i
poklepałam go po ramieniu
Obróciłam
się, aby spojrzeć na zegarek, ale zamiast niego zobaczyłam oniemiałą i złą
Olkę, oraz zdziwionego Ross'a.
-
Szykuj mi trumnę.... -szepnęłam do Riker’a gdy zobaczyłam minę Oli.
-
Dwie naszykuję... - Powiedział po czym wziął mnie za rękę i pociągnął w
kierunku drzwi.
-
Ross, bierz ich! - Krzyknęła głośno rozwścieczona brunetka.
Riker szybko złapał mnie
za rękę i pociągnął za sobą na dwór. Zaczęliśmy uciekać.
-
To teraz bawimy się w kotka i myszkę? - zapytałam rozbawiona zaistniałą
sytuacją.
-
Ciebie to bawi? - Zapytał mnie dyszący blondyn z przerażeniem, biegnący wzdłuż
ulicy. Ludzie patrzyli się na nas jak na wariatów. Pewnie myśleli że uciekamy
przed policją.
-No bardzo mnie bawi.... jest
bardzo mroźny wrzesień, a my biegniemy bez kurtek przez ulicę, bo uciekamy przed
młodszym rodzeństwem
- Racja... Ale twoja
siostra nagle wydała mi się jakaś taka groźna...
-
Teraz wiesz co ja czuję! Ja mam to na co dzień.
-
Ja z Ross'em mam o wiele gorzej... - rzucił zrezygnowany. - Może lepiej
obmyślmy gdzie się przed nimi schować?
-
Jak wepchniesz mnie w krzaki to przysięgam, że będziesz miał siniaki -
Zagroziłam mu nie na żarty
-
Nie mam zamiaru - spojrzał na mnie zdziwiony.
-
Fajnie! A teraz chodź
-
Dokąd? - Zapytał zatrzymując się.
-
Przed siebie-Powiedziałam i ruszyłam w nieznanym kierunku
-
Ok.
Ross
Goniliśmy
ich przez parę minut, ale jednak potem ich zgubiliśmy. Ola była wściekła.
-
Gdzie oni mogą być?! - Krzyknęła zła.
-
A co ci to da, że ich znajdziesz?
-
Nawrzeszczę na nich - powiedziała groźnie.
-
Za co? To tylko szyba, a oni dobrze się bawili. To źle, że Em się
kumpluje z Riker’em?
-
A kto za tą szybę zapłaci?? My nie jesteśmy takie bogate jak wy.
-
Przecież wam pomożemy. Wyluzuj.
-
Nikt nie będzie nam pomagać.
-
Dlaczego? Co wy, Zosie Samosie?
-
A co cię to tak obchodzi? W sumie to się prawie nie znamy.
-
Teraz chcesz się kłócić?
-
Nie... Przepraszam... Jestem wkurzona bo moja siostra jest taka bezmyślna...
-
Ona się dobrze bawi! Co ma być jak nauczyciel? Poważna i
zestresowana?
-
Lepiej ona niż ja... Ona jest ta starsza.
-
Teraz to gadasz, jakby Em miała się przejmować tylko tobą i domem
-
Chcę tylko aby była choć odrobinę odpowiedzialna.
-
I jest! Zajmuje się tobą...ale zobacz... ona na prawdę lubi Riker’a
-
I to mnie nie pokoi...
-
Dlaczego?
-
Bo Riker jest twoim bratem! - Zaczęła się śmiać.
- I co z tego?
-
Jesteście obaj nienormalni.
Emily
Szliśmy
jakieś dwadzieścia minut. Dotarliśmy do jakiegoś parku. Było mi zimno, no w
końcu nie miałam kurtki. Bez wahania usiadłam na jednej z ławek.
-
No co? - Zapytałam Riker’a, który dziwnie się na mnie patrzył.
- Nic... - Powiedział
ocknąwszy się i usiadł koło mnie.
- Na pewno? - zapytałam
dla pewności
-
Chyba tak...
-
Wyglądasz jakby coś cię gryzło.
- Zdaje ci się... -
Powiedział zamyślony.
-
Riker... ty weź zejdź na ziemie… może lepiej już chodźmy- Powiedziałam i
zaczynałam wstawać z zimnej ławki.
-
Nie, posiedźmy jeszcze! - Powiedział szybko i pociągnął mnie za rękę, tym samym
ściągając mnie na swoje kolana.
-
Jak mogę zostać na twoich kolanach to spoko. - Uśmiechnęłam się i potargałam mu
włosy.
-
Wygodny jestem, co? - nieco się ożywił.
-
A wiesz, że bardzo? - objęłam go rękami wokół szyi. Ponownie na mojej twarzy
zagościł uśmiech.
- Widzę, że humorek
dopisuje. - Powiedział uszczypliwie.
- A dopisuje! - Zaczynałam
wstawać z jego kolan.
- gdzie ty się znów wybierasz?
- Próbował mnie zatrzymać.
- Do domu - Odpowiedziałam
na pytanie pytaniem.
-
Niee, zostajemy tutaj.
-
No dobra! Będziemy tu tak siedzieć?
-
Mhm, dokładnie.
-
Niech będzie....
-
Ładnie pachniesz... - Powiedział po chwili milczenia.
-
A dziękuje... to playboy.
-
Mhm... - Przybliżył swoją twarz do mojej szyi i zaczął się zaciągać wonią moich
perfum.
-
No wiem... ładne są
-
Nawet nie wiesz jak... - Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu zaczął mnie całować po
szyi.
Muszę powiedzieć szczerze,
że podobało mi się to.
-Hej Riker....
-
Tak? - oderwał się na chwilkę po czym powrócił do wcześniej wykonywanej
czynności.
-
A co ty robisz? - Tak... bardzo inteligentne pytanie...
-
Eee... Nie wiem tak właściwie... - Zesztywniał w zamyśleniu.
Słodko
wyglądał gdy tak myślał. Aż zabrakło mi słów
Nie
wiedziałam co dalej...
-
Riker... - Powiedziałam niepewnie
- Tak?
-
Mam do ciebie głupie pytanie.
-
To pytaj.
-
Ee... jak bardzo mnie lubisz?
-
Rzeczywiście głupie... Myślałem że wiesz że strasznie mocno...
-Jak
mocno? - spojrzałam mu w oczy
-
Mocniej niż kogokolwiek innego na świecie.
-Czyli
nie pogniewasz się gdy zrobię to...- powiedziałam i pocałowałam go w usta. On odwzajemnił pocałunek. Jego wargi
były słodkie i delikatne.
Po jakiś trzech minutach
oderwałam się od niego.
-
Dlaczego tak krótko... - Jęknął pod nosem.
-
Co za dużo to nie zdrowo. - Zaśmiałam się i poprawiłam włosy ruchem głowy
-
Ale wiesz, że to było całkiem miłe? - również się zaśmiał.
-
No wiem...
-
To siedzimy dalej? Nadal boję się twojej siostry - odparł z niewielkim
wyrzutem.
-
Nie chce mi się wracać- Powiedziałam i położyłam głowę na jego klatce
piersiowej.
-
To zostańmy.
-
Dla mnie fajnie.
-
Dla mnie też. - mrugnął do mnie i mnie przytulił.
Ola
-Dobra,
wracamy do domu- zwróciłam się do Rossa i ruszyłam w kierunku mieszkania.
-
Na reszcie odpuściła... - powiedział do siebie blondyn.
-
Słyszałam. - Rzuciłam gniewnie.
-Rozchmurz się… może nie
ma tu twojej siostry, ale jest jeszcze Ross- uśmiechnął się do mnie i mrugnął.
-
Bardzo śmieszne... - Powiedziałam naburmuszona.
-
Daj jej luzu... niech się dziewczyna pobawi.. niech żyje.
-
Żyje przecież... - Powoli dochodziliśmy do furtki domu.
-
Ale bez zabawy... jak widzę to chodzi ciągle spięta
-
Nie moja wina przecież.
- Wydaje mi się, ze to ty
wywierasz na nią presje
- Jaa? - spojrzałam na
niego dziwnie.
- Wiesz... jak ona zwiewa
przed tobą i czepiasz się gdy ona się wygłupia…
- Nie prawda! A po za tym
to Riker zwiewa, nie ona...
Nie
zdążyłam dokończyć, bo mnie pocałował. Byłam bardzo zdziwiona i zaskoczona, ale
szybko poddałam się chwili. Minęło może z 15 minut, może dwadzieścia. Oderwałam
się od niego powoli czując chłodny wiatr na plecach i krople deszczu spadające
na mnie.
Riker
-
Zaczyna padać... - powiedziałem patrząc się w zachmurzone niebo.
-
Ale ja nie chcę iść
-
Jeszcze niedawno chciałaś. - przeniosłem szybko na nią zdziwione spojrzenie.
-
Kobieta zmienną jest.
-
Tak, to już gdzieś słyszałem...
-
Też cię lubię. – odparła z ironią.
-
Ale tego jeszcze nie - powiedziałem szeroko uśmiechając się.
-
No to słyszysz teraz
-
Pierwszy raz...
-
Lubię cię... teraz drugi.
-
Miło.
Podniosła
głowę i spojrzała na mnie.
- Kurde, dlaczego ty masz takie ładne oczy? - zapytałem z udawanym
zmartwieniem.
- No nie wiem, nie wiem- Udawała, ze się zastanawia
- Musisz zaczął nosić okulary.
- A to dlaczego? – zapytała zdziwiona.
- Żeby zasłaniać te swoje śliczne gały.
-Muszę cię zmartwić ... nienawidzę okularów - Uśmiechnęła się i mrugnęła do
mnie.
- A szkoda...
- A to czemu.
- Bo by ci ładnie było.
- Jasne... takiej wiedźmie jak ja nic nie pomoże.
- Bardzo śmieszne…
- Jestem w stu procentach poważna
- Ale nie szczera.
- Czy moje oczy mogą kłamać?
- Nie koniecznie... ale usta tak. - nieco rozbawiły mnie jej słowa.
-Hahaha! Bardzo zabawne- Powiedziała i pocałowała mnie w policzek.
- Oo, a co to? - powiedziałem uśmiechnięty od ucha do ucha.
- A nic takiego.
- Przydałoby się częściej.
- Ktoś tu mnie lubi, lubi- Powiedziała melodyjnie, a ja się zarumieniłem.
- Mnie tym znakiem też... - dopowiedziałem cicho.
- Może ... może nie.. któż to wie.
- Ja!
- Aż taki pewny jesteś?
- Niee... ale wiesz, zawsze można pomarzyć. - puściłem do niej oczko.
- A chciałbyś, żebym cię lubiła tak bardziej?
- To zbyt osobiste pytanie... - Zawstydziłem się - Tak, chciałbym... -
Dodałem po chwili.
- To dobrze się składa.
- Czemu? - Byłem nieco zdezorientowany.
-No bo cię lubię
- Tak bardziej? - Zapytałem unosząc brew.
-Być może.
- Co to znaczy 'być może'?
- To znaczy... ze nie zauważasz, że się z tobą droczę.
- W takim razie ty nie zauważasz że ja też to robię.
Dziewczyna spojrzała na mnie i zaśmiała się. - Dobra...jakoś musimy się
chyba dogadać.
- To my się nie dogadujemy? - zapytałem zdziwiony.
- Po prostu nie chcę, żeby Ola się dowiedziała, że cię całowałam.
- Czemu niby?
- Po prostu nie chcę i już.
- No ok... skoro jest taka groźna to lepiej jej nie mówmy. Boisz się jej?
- Nie chce mi się słuchać...."A co będzie gdy..." i tu padną
setki historyjek.
- Hah... racja... ja to jednak mam luz z tym moim bratem, wcale się o mnie
nie martwi.
- Farciarz - Mruknęła pod nosem, a na jej twarzy pojawił się grymas.
- Oj tam... - muszę pogadać z Olką…
- Pewnie będzie wrzeszczeć na mnie za okno, ale trudno - Powiedziała i
wstała z moich kolan.
- Nie będzie tak źle...
- Być może...Muszę iść
- Dokąd?
- No do domu.
- Odprowadzę cię.
- Dzięki... towarzystwo mi się przyda.
- Nie ma za co.
-A mogę zrobić jeszcze jedną rzecz?
- Zależy jaką...
-A o taką - Powiedziała i przytuliła się do mnie.
- Bardzo miła rzecz...
-Dlatego tego chciałam
- Nie mów w taki sposób... to brzmi jakby to miało być nierealne.
- A jak mam mówić?
- Nie wiem... Normalnie? - zaśmiałem się cicho. - Dobra, chodźmy już.
Ross
- Zaczyna padać... - powiedziała Ola.
- Serio? Deszcz cię obchodzi.
- Zmokniemy. - spojrzała na mnie dziwnie.
- Spoko....wiesz ja idę do domu.
- Czekaj! Nie chciałam cię urazić, czy coś…
- Spoko.... i przemyśl to co mówiłem. Nie każ siostrze być ciągle poważną.
- Dobrze, dobrze, w końcu mam ciebie... to twoje słowa.
- No właśnie - Ni stad ni zowąd pojawili się Riker i Emily. Szybko znikają
i tak samo się pojawiają.
- Nie bij! - pisnęła Em i schowała się za Riker'em. - Bo wiesz.... mam
jeszcze siniaki- Dodała jeszcze na koniec
- Nie bój się... Ross odmienił moje życie... dosłownie. Zabronił mi robić
wszystkiego co robiłam do tej pory... Jejciu, ale to głupio brzmi... JAK TY
TEGO DOKONAŁEŚ NIENORMALNY CZŁOWIEKU?! - zapytała zdziwiona, załamana i zła jednocześnie.
-Jestem czarodziejem.- Powiedziałem uśmiechnięty i zrobiłem słodka minkę.
- A wy gdzie byliście? - Zapytałem nasze zguby.
- Eee... w parku. - odpowiedziała szybko Emily.
- A co tam robiliście? - zapytała podejrzliwie Olka.
- Siedzieliśmy.-Przeciągnęła słowo blondynka.
- Tylko? - zapytałem. łatwo było się domyślić co robili. Przynajmniej mnie.
-A co mieliśmy robić? Lizać się pod każdym drzewem? - Zapytała trochę
wkurzona Emily. Oj.... znowu ją wkurzyłem.
- Tego akurat można się po was spodziewać. - Ola mrugnęła do mnie z miną
znaczącą: 'tak lepiej?' Ja się lekko uśmiechnąłem i kiwnąłem głową. - Dobrze,
chodźmy do środka, bo jesteśmy już cali mokrzy. Riker, radzę ci wyłączyć
telefon, bo na pewno rodzinka nie da nam żyć.
-Nie, dzięki...wybiorę się na spacer... sama. - Powiedziała na serio wkurzona
Em.
- Ej, ale teraz? - zapytał zdziwiony Riker. -
Przecież przed chwilą wróciliśmy.
-Trudno się mówi - Odwróciła się na pięcie i
ruszyła przed siebie.
***
Hej! Tak, wiem znowu ja... Diana nie może dodawać rozdziałów bo nie ma dostępu do kompa... mam nadzieję że nie jesteście na mnie za to złe ;*
Ten rozdział, wywalczony żmudną i długą pracą, dedykuję moim dwóm kochanym siostrzyczką, Padlince i Szaszłyczkowi <3
Dziękuję Wam że czytacie tego bloga i zawsze komentujecie :*
Mam nadzieję że rozdział nie jest za długi ani za nudny... a więc, do napisania! :***
~Refive